Słowo o jedności

Jedenastu uczniów udało się do Galilei, na górę, tam gdzie Jezus im polecił. A gdy Go ujrzeli, oddali Mu pokłon. Niektórzy jednak wątpili. Wtedy Jezus podszedł do nich i przemówił tymi słowami: «Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata». (Mt 28, 16-20)

W Meksyku znajduję się dzisiaj niezwykły obraz namalowany w 1958 roku przez Salvadora Dalego. Warto wskazać tu na pewien wątek osobisty. Współtwórca hiszpańskiej awangardy i założyciel surrealizmu wiodąc życie niesamowicie barwne i ekscentryczne, pod koniec lat 40tych przeszedł głębokie nawrócenie. Wziął ślub kościelny, a wiele obrazów od tego momentu zaczyna poruszać tematykę religijną. Jego dotychczasowe środowisko artystyczne wyklęło go, nigdy nie zrozumiało jego decyzji. Niewątpliwy geniusz malarski posłużył odtąd Dalemu to prezentacji niesamowitych i oryginalnych ująć wiary. Niepodrabialny na tym tle zdaje się być obraz pt. „Jedność Wszechświata”. Widać na nim postać człowieka, który ma ręce rozpostarte na kształt krzyża.

Najbardziej wyeksponowanym elementem ciała tej tajemniczej postaci są… stopy. Ci, którzy patrzą na unoszącego się człowieka, z perspektywy ziemi rzeczywiście widzą najwyraźniej to do bezpośrednio się z nią styka. Te stopy niosły nadzieję w czasie głoszenia Ewangelii. To o nich prorok ze Starego Testamentu pisał: O jak są pełne wdzięku na górach nogi zwiastuna radosnej nowiny, który ogłasza pokój, zwiastuje szczęście, który obwieszcza zbawienie, który mówi do Syjonu: «Twój Bóg zaczął królować» (Iz 52,7). Taki obraz nawiązuje zapewne to ważnej funkcji jaką pełnili heroldzi, którzy często przemierzali znaczne odległości, by obwieścić ludziom pokój. Ich stopy były nośnikiem nadziei i szczęśliwych wieści. W Nowym Testamencie takimi oczekiwanymi nieraz stopami były stopy Chrystusa. On przychodząc z daleka zwiastował pokój, który jednak nie pochodził od ludzi. Być może Salvador Dali znał starotestamentalne analogie i ukazał tę tajemnicę, że te stopy pozostają widoczne dla nas, jako wyjątkowy znak. Bóg jest zawsze z nami, a więc nie znika perspektywa nadziei z naszej ziemskiej codzienności. Zmienia się radykalnie kierunek, w jaki idą przedziwne stopy boskiego herolda. Źródłem pokoju i wszelkich „dobrych wieści” dla nas jest niebo- nasza duchowa ojczyzna.

Drugim przedziwnym elementem, jaki znamionuje Wniebowstąpienie Pańskie jest jego lekkość, wolność. Jezus sam, własną mocą może pójść do nieba, bo ono jest jego domem. On wyszedł stamtąd z przedziwną misją i słowem prawdy. Odejścia Pana paradoksalnie przywraca porządek całego stworzonego przez niego wszechświata. Widać jak w górze formuje się przedziwny korytarz, przez który przechodzi Jezus. Jego zwieńczeniem jest dach, który przypomina obraz jądra atomu pod mikroskopem. Wielka przestrzeń, którą rozgranicza niebieski posłaniec otacza pokonany mrok, którego słudzy i siły pękają, odchodzą w popłochu.

Ważnym akcentem jest pewna klamra, którą zamyka św. Mateusz w swojej wersji Ewangelii. Zebrani przy Jezusie na jego widok oddali mu pokłon. Podobnie zdarzyło się z tymi, którzy odwiedzili dziecko, które przyszło na świat z przedziwnych okolicznościach. Mędrcy ze Wschodu, którzy byli wiedzieni przez gwiazdę gdy zauważyli, że zatrzymała się nad miejscem gdzie przebywało chłopiec w pieluszkach. Wielkie umysły świata wschodu oddają cześć niepozornemu małemu człowiekowi, w którym widzą jednak kogoś wielkiego.

Uczniowie już wiedzą kim on jest. Są mądrzejsi o lata podziwiania jego cudów i znaków. Przeżyli nade wszystko krzyż i tajemnicę zmartwychwstania, które objawiły się w bliskim odstępie czasowym. Bez wiary było to zbyt szybko by serce człowieka zdołało za tym nadążyć.

Jedno jest pewne. Dziś uczniowie patrzą na swego mistrza inaczej. On sam zapewnia ich on naprawdę łączy swą mocą niebo i ziemię. Nie ma miejsca, gdzie nie sięgałaby jego zbawcza dla nas obecność.

Jego śmierć i dramat Wielkiego Piątku podzielą przecież jego uczniowie na całym świecie. Wielu z nich także odda życie w imię Ewangelii. Ten moment posłania Apostołów na zawsze namaszcza Kościół. Potwierdza on swą tożsamość wtedy gdy głosi Prawdę. Gdy cokolwiek staje się ważniejsze niż ona wtedy wspólnota staje się parodią. Domy znoszone na piasku nie stoją zazwyczaj długo.

Zawsze w obliczu cudów jakich Bóg dokonuje w naszym życiu stajemy jednak my- słabi i krótkowzroczni ludzie. Choć wiemy, że Chrystus nigdy nie przegrywa tak trudno nam wciąż pójść zanim i nie zwątpić. Cały czas ciąży nam nas odwieczna pokusa, pójścia do szczęścia inną ścieżką niż tą którą wytyczył Jezus- przez ziemię do nieba.