Przeżywamy Nadzwyczajny Jubileuszowy Rok Miłosierdzia. Za nami Niedziela Miłosierdzia, a już niedługo ŚDM w Krakowie, których tematem jest właśnie ten fragment Ewangelii wg św. Mateusza. O miłosierdziu mówi się teraz na każdym kroku, tak wiele pięknych i poruszających rzeczy już powiedziano. Czy można jeszcze coś dodać? Pozwólcie więc, że w tych rozważaniach oprę się głównie na słowach papieża Franciszka.
1. Nie żywi On gniewu na zawsze, bo upodobał sobie miłosierdzie (Mi 7, 18)
Tradycyjnie zaczniemy od tego, czym jest miłosierdzie w Biblii. Mateusz, który pisał swoją Ewangelię do judeochrześcijan, czyli do nawróconych na chrześcijaństwo Żydów, którzy byli wychowani na Biblii Hebrajskiej musiał to brać pod uwagę. Stary Testament używa różnych terminów określających relację Boga do człowieka. Nas interesują szczególnie dwa.
Pierwszy termin to rahamim (od rehem = matczyne łono), tłumaczony najczęściej jako miłosierdzie, litość lub współczucie, ale oznaczający też wnętrzności. Słowo to w ST odnosi się głównie do Boga, bardzo rzadko do człowieka, w tym kontekście możemy je znaleźć np. w Księdze Rodzaju, w historii o Józefie i jego braciach. Jakub wysyłając synów ponownie do Egiptu po zboże powiedział: „Bóg wszechmogący niechaj sprawi, aby ów człowiek zlitował się nad wami i puścił wolno waszego brata oraz Beniamina” (Rdz 43, 14). Dosłownie można przetłumaczyć: „aby poruszyły się jego wnętrzności”. Miłosierdzie więc pochodzi z głębi, ma swoje siedlisko we wnętrznościach, w łonie matki. Ono wypływa z tej wielkiej bliskości, więzi, która łączy matkę z dzieckiem, wypływa z przymusu serca, pewnego rodzaju wewnętrznej konieczności. Wyraża się w okazywaniu dobroci, czułości, przebaczenia i litości właśnie dlatego, że ta druga osoba jest bliska sercu.
Drugi termin to hesed, tłumaczony jako miłosierdzie, ale także jako wierność, łaska, dobroć. Słowo to wyraża relację między dwiema osobami opartą na wierności. Kiedy wyrażenie hesed w Biblii odnosi się do Boga, pojawia się zawsze w kontekście Przymierza, które On zawarł z Izraelem. Bóg zobowiązał się do jego wypełnienia. Izraelici również, tylko że oni to Przymierze często łamali, stale od niego odchodzili. W tej sytuacji Bóg nie musiał dotrzymywać warunków Przymierza, ale On mimo tego pozostał wierny, wierny swojemu Słowu, wierny samemu sobie. W tej sytuacji hesed Boga jawi się jako czysty dar, jako miłość i łaska silniejsza niż zdrada i grzech.
Miłosierdzie Boga ma więc bardzo solidne podstawy. Jest ono odpowiedzią na pewne wewnętrzne przynaglenie, jest wiernością Boga wobec samego siebie. Bóg, gdy objawił Mojżeszowi swoje imię, ukazał się jako „miłosierny i litościwy, bogaty w łaskę i wierność, zachowujący swą łaskę w tysiączne pokolenia, przebaczający niegodziwość, niewierność, grzech, lecz nie pozostawiający go bez ukarania, ale zsyłający kary za niegodziwość ojców na synów i wnuków, aż do trzeciego i czwartego pokolenia” (Wj 34, 6n). Bóg dopuszcza, że następstwa grzechu ciążą na grzeszniku aż do czwartego pokolenia, co ukazuje całą powagę grzechu. Lecz miłosierdzie Boże, takie samo do tysiącznego pokolenia, sprawia, że Bóg jest nieskończenie cierpliwy, że lituje się nad grzesznikiem, który przez grzech najbardziej rani sam siebie i że przebacza zawsze, ilekroć Izrael zwraca się do Niego. Taki jest rytm, według którego układają się relacje pomiędzy Bogiem, a Jego ludem aż do czasu przyjścia Jego Syna.
Jak doświadczasz Bożego miłosierdzia w swoim życiu? Czy przypominasz sobie sytuacje, w których doświadczyłeś czułej i wiernej miłości Boga przygarniającej cię mimo twoich grzechów i słabości?
2. „Jezus Chrystus jest obliczem miłosierdzia Ojca”
Tymi słowami papież Franciszek rozpoczyna swoją Bullę Misericordiae vultus. I zaraz dodaje: „Potrzebujemy nieustannie kontemplować tę tajemnicę miłosierdzia. Jest ona dla nas źródłem radości, pogody i pokoju. Jest warunkiem naszego zbawienia. Miłosierdzie to słowo, które objawia Przenajświętszą Trójcę. Miłosierdzie to najwyższy i ostateczny akt, w którym Bóg wychodzi nam na spotkanie. Miłosierdzie jest podstawowym prawem, które mieszka w sercu każdego człowieka, gdy patrzy on szczerymi oczyma na swojego brata, którego spotyka na drodze życia. Miłosierdzie to droga, która łączy Boga z człowiekiem, ponieważ otwiera serca na nadzieję, że będziemy kochani na zawsze, pomimo ograniczenia, jakim jest nasz grzech”.
Misja, którą otrzymał Jezus od Ojca, to objawienie w pełni tajemnicy Bożej miłości. Papież Franciszek pisze, że w Jezusie wszystko mówi o miłosierdziu: znaki, które czyni przede wszystkim w stosunku do grzeszników, ubogich, odrzuconych, chorych i cierpiących, Jego słowa i gesty – nic nie jest w Nim wyzute ze współczucia. Mocą tej właśnie współczującej miłości przebaczał, uzdrawiał, wskrzeszał, rozmnażał chleb. To właśnie miłosierdzie pobudzało Jezusa we wszystkich okolicznościach, pozwalało czytać w sercach i odpowiadać na ich najprawdziwszą potrzebę.
Mateusz rozwija piąte błogosławieństwo w dwóch fragmentach swojej Ewangelii. Pierwszy z nich to przypowieść o nielitościwym dłużniku (Mt 18, 23-35), któremu Pan darował ogromną sumę, a który wtrącił do więzienia człowieka, który był mu winien parę groszy. Jezus uczy w tej przypowieści, że miłosierdzie to nie tylko działanie Ojca, lecz kryterium pozwalające zrozumieć, kim są Jego prawdziwe dzieci. „Jesteśmy więc wezwani do życia miłosierdziem, ponieważ to my najpierw doznaliśmy miłosierdzia. Przebaczenie zniewag staje się najbardziej ewidentnym wyrazem miłości miłosiernej, a dla nas chrześcijan jest nakazem, od którego nie możemy się uchylać (…) Tak, jak kocha Ojciec, tak też powinny kochać dzieci. Jak On jest miłosierny, tak też i my jesteśmy wezwani, by być miłosierni – jedni wobec drugich” – pisze papież Franciszek.
Drugim fragmentem jest opis Sądu Ostatecznego (Mt 25, 31-45), podczas którego Jezus pyta, czy daliśmy jeść głodnemu, czy daliśmy pić spragnionemu, czy przyjęliśmy przybysza i odzialiśmy nagiego, czy mieliśmy czas dla chorego i więźnia. W każdym z tych „najmniejszych” jest obecny sam Chrystus. Ten fragment zawsze mnie zadziwia. Jezus w ogóle nie pyta o grzechy, nie wspomina nawet o nich, nie wylicza, kto komu i ile zła wyrządził. To nie grzechy lub ich brak decydują, czy Jezus kogoś wpuści do swojego Królestwa. Jezus pyta: Czy byłeś miłosierny? Czy okazywałeś miłość, gdy miałeś do tego sposobność? Czy twoje serce, było choć trochę podobne do Mojego? Bramy Królestwa zamyka przed nami nasz brak miłosierdzia.
Dlatego miłosierni są błogosławieni. Szczęśliwi są ci, których wnętrze jest poruszone na widok cierpienia i potrzeb braci. Oni mają serce podobne do Serca Jezusa, które litowało się nad każdą niedolą, biedą i smutkiem. Ich z radością przyjmie w Królestwie Bóg Ojciec, bo rozpozna w nich oblicze swojego Syna.
Zakończę te rozważania słowami Ojca świętego Franciszka: „Otwórzmy nasze oczy, aby dostrzec biedy świata, rany tak wielu braci i sióstr pozbawionych godności. Poczujmy się wezwani, słysząc ich wołanie o pomoc. Nasze ręce niech ścisną ich ręce, przyciągnijmy ich do siebie, aby poczuli ciepło naszej obecności, przyjaźni i braterstwa. Niech ich wołanie stanie się naszym, abyśmy razem przełamali barierę obojętności, która często panuje niepodzielnie, by ukryć hipokryzję i egoizm”.
Czy pamiętasz o tym, że Bóg okazuje miłosierdzie najpierw tobie, byś ty mógł okazywać je innym? Czy twoje oczy dostrzegają cierpienia i potrzeby braci? Czy twoje serce jest poruszone na widok niedoli? Czy pełnisz miłosierdzie (modlitwą, słowem, czynem)?
s. Martyna Kułak CSA