Święci chodzą po Ziemi.

Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami: “Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni. Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię. Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni. Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią. Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą. Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi. Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy mówią kłamliwie wszystko złe na was z mego powodu. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie.

(Mt 5,1-12a) 

Kiedyś będąc w Wilnie w kaplicy cudownego obrazu w Ostrej Bramie, spojrzałem w górę. Dotąd mój wzrok był skupiony na omodlonym przez wieki wizerunku Matki Bożej. Przypadkowo podniosłem głowę i zobaczyłem na suficie wymalowaną dużą gwiazdę. Miała 8 ramion. Znajdowała się w centralnym punkcie sklepienia. Gdy czytam dziś, że błogosławieństw jest właśnie 8 to mam przed oczami właśnie to osobliwe, małe odkrycie. Pomogło mi ono zrozumieć, że idąc za tymi słowami, Bóg zabezpiecza każdy kierunek, w jakim możemy tylko pójść. Gdzie byśmy nie spojrzeli i nie ruszyli, opatrzność nie pozostali nas bez światła. To cenna i pełna nadziei nowina na trudne czasy. Gdy Jezus wypowiadał wobec tłumów te słowa to nie byli pewnie świadomi tego, że poznali prawdziwą konstytucję królestwa niebieskiego.  To jest Prawo objawione prosto z serca Bożego. Tylko przykładając do niego nasze serce i naszą codzienność rodzi się na starcie wiele wątpliwości. To chyba dwa inne porządki. Na naszą logikę to nic tu nie trzyma się kupy. To jakiś zbiór niedorzeczności i absurdów! Nie da cieszyć gdy nas prześladują, nie da się siedzieć cicho gdy inni przepychają się łokciami i krzyczą. Niby jak szczęśliwy ma być ten co nic nie ma, albo ten który cierpi? To nie normalne. Nie ludzkie. No właśnie, ale Boże! Tylko to co Boże może wynieść nas ponad wszelkie trudności i skrajnie niekorzystne okoliczności. Bł. ks. Jerzy Popiełuszko nauczał, że człowiek  by „zachować godność, by móc powiększać dobro i zwyciężać zło, (musi) pozostać wewnętrznie wolnym, nawet w warunkach zewnętrznego zniewolenia, pozostać sobą w każdej sytuacji życiowej.Błogosławieństwa uczą nas tej siły wewnętrznej, której nie da się zachwiać.

8 błogosławieństw co dar z nieba na każdy czas, nie tylko ten pozornie dobry, łatwy i beztroski. Na każdy. Jest to skarb niepojęty na tych co na życie patrzą tylko po ludzku, co tylko w swoich siłach i talentach widzą wartość. Dziś przecież ludzie patrzą głównie na to zewnętrzne, co nie wymaga wejścia w głąb serca, człowieczeństwa. Jaka jest zatem siła tych szczęśliwych, którzy w tych słowach odnaleźli klucz do królestwa niebieskiego? 

Była Wigilia 1963 roku. Młody ksiądz odprawiał Mszę w pełnym wiernych kościele. Pod koniec do środka weszło czterech funkcjonariuszy władzy komunistycznej, którzy zakuli go w kajdanki i oświadczyli w obecności jego rodziców, że zostaje on skazany na śmierć przez powieszenie za działalność przeciw władzy. W 1967 roku prezydent Albanii Enver Hodża oznajmił, że jego państwo będzie pierwszym w pełni komunistycznym krajem na świecie. Dla kapłana znaczyło to, że jego los jest przesądzony. Najwyższą karę choć ostatecznie zamieniono na długoletnie więzienie, pod „opieką” komunistów znaczyło to tyle co śmierć rozciągnięty w czasie. Wielu ginęło z głodu, z chorób i tortur. Wielokrotnie kapłana wieszano na rękach zakutych w kajdany. Podczas jednego z brutalnych przesłuchań zatrzymało się skazańcowi krążenie. Policjanci pospiesznie rozebrali go i oblali lodowatą wodą. Nie pozwolili mu umrzeć. Uratowali go tylko po to, by dalej móc się nad nim pastwić i by nie ponieść odpowiedzialności za zabójstwo więźnia. Długo ksiądz Simoni przebywał w ciemnej celi o powierzchni… 2x2m. Nie dawano mu z czasem do jedzenia chleba ale wrzucano mu do celi trawę, traktując go jak zwierzę. Wymiotował z głodu. Męczarnie trwały 28 lat. Choć wyszedł z miejsca kaźni w 1981 to miał ciągle status wroga ojczyzny i musiał się ukrywać, aż do upadku komunizmu. Zdumiewające jest to, że nigdy nie wyrzekł się wiary, przebaczył w tym czasie wszystkim, szczególnie znajomym którzy na niego donosili, jak się okazało, od początku. Modlił się za nich nieustannie, umierając powolnie z bólu i wygłodzenia.

Żyje do dzisiaj. W czasie rozmowy, jaką duchowny odbył z papieżem Franciszkiem, Ojciec święty rozpłakał się w jego obecności. Miał wówczas spontanicznie mu powiedzieć: Ty jesteś męczennikiem! Inni księża mówią z pewnością: On będzie kiedyś ogłoszony świętym. Już jako kardynał w jednym z wywiadów został o to zapytany wprost: Czuje się Ksiądz Kardynał świętym? On z uśmiechem odpowiedział: Jak mówimy o świętości, to patrzmy na Jezusa. Jezus jest wzorem i odpowiedzią na wszystko…

Błogosławieni ubodzy, cisi, miłosierni, ci którzy się smucą, ci co wprowadzają pokój, czystego serca, cierpiący prześladowanie dla sprawiedliwości… Błogosławieni z krwi i kości. Oni chodzą o tej ziemi. To ludzie, tacy jak ty i ja. 

To jest możliwe! Dla Boga wszystko jest możliwe. Tylko On czyni nas szczęśliwymi. Ten stan zanurza nas nieustannie w wieczności, wyjętej z bólu, cierpienia i lęku. Chodząc po ziemi można dotknąć nieba. 

ks. Adam Kiermut