Jezus powiedział: ”Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną i Ja daję im życie wieczne. Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy”. (J 10,27-30)
Owce są darem Ojca dla Syna. Bóg nie potrafi dawać byle czego. Obdarowuje tylko tym, co sam ukochał i powierza to zawsze w dobre ręce. Dlaczego? Bo nie chce tego utracić, ale pomnożyć, rozwinąć. Syn opiekuje się nami, bo jesteśmy depozytem danym przez samego Boga. Działanie Jezusa jako pasterza wybiega daleko ponad możliwości zwykłego człowieka, który pasie swą trzodę. Zadaniem ziemskiego pasterza jest zapewnienie bezpieczeństwa i podstawowych potrzeb zwierzęciu. Boski pasterz zapewnia życie ponad biologicznym wymiarem. Sam staje się pokarmem owiec, który sprawia, że w przedziwny sposób upodabniamy się do tego, który nas prowadzi.
Żyjemy w świecie, gdy słyszymy setki głosów. Nieraz uwodzą nas czułością, możliwością zysku, odpoczynku od czegoś trudnego. Mówią do nas ludzie, media, reklamy, wydarzenia. Trudno dostroić serce do jednej, właściwej ścieżki, do autentycznego przekazu, który przyniesie szczęście. Gdy czytam słowa Jezusa, który staje się przewodnikiem dla zwierząt, które same nie mogą się obronić przed drapieżnikami, mam w sobie wiele spokoju. Sami nie obronimy się przed szatanem, który rozbija i rozprasza. Mamy przy sobie boskiego Towarzysza, który potrafi dać nam zielone pastwiska, gdzie możemy odpocząć i orzeźwić swoją duszę pośród wielu trudności i ograniczeń. Towarzyszy mi Pasterz, który zna mnie lepiej niż ja sam siebie i który z niepojętej miłości podzielił ze mną los owcy. Prawdziwy Pasterz nie wstydzi się tego, że pachnie trzodą.
Na pięknej ikonie, którą uczyniono logiem roku miłosierdzia, twarz Pasterza styka się z obliczem owcy do tego stopnia, że zlewają się w jedno. Dlatego mam pewność, że nigdy nie będę sam. Mój przewodnik zawsze dzieli ze mną trud drogi, zawsze współodczuwa ze mną, zawsze czyni wszystko, bym nie osłabł i nie odszedł daleko. Odtąd nawet ciemna dolina śmierci nie jest miejscem, które budzi lęk. Nasz Pasterz przeszedł pierwszy tę drogę, uczynił ją bezpieczną. Na jej końcu czeka niebo.
ks. Adam Kiermut