Kromka obecności

Zdarzyło się, że Jezus, zmierzając do Jeruzalem, przechodził przez pogranicze Samarii i Galilei.
Gdy wchodzili do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali: «Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami!» Na ten widok rzekł do nich: «Idźcie, pokażcie się kapłanom!»
A gdy szli, zostali oczyszczeni. Wtedy jeden z nich, widząc, że jest uzdrowiony, wrócił, chwaląc Boga donośnym głosem, padł na twarz u Jego nóg i dziękował Mu. A był to Samarytanin. Jezus zaś rzekł: «Czyż nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? Czy się nie znalazł nikt, kto by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec?»
Do niego zaś rzekł: «Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła».

Między Galileą a Samarią ma miejsce wydarzenie, które rozgrywa się w bardziej rozległej perspektywie niż tylko dialog między kilkoma ludźmi. Jest to czynność tak oczywista, tak naturalna, że mało kto szukałby w tym czegoś cudownego. Bez rozmowy, wymiany poglądów, omówienia pewnych spraw trudno byłoby przecież funkcjonować. Są jednak dialogi, których charakter znacznie wykracza ponad zwyczajność. Są to dialogi wiary. Rozmowa, która tak bardzo angażuje obie strony, że siłą tej wymiany myśli, emocji i uczuć jakbyśmy przeżywali przy nas dodatkową obecność. Jakbyśmy zapraszali jeszcze jedną osobę bliżej siebie.
Gdy Jezus pojawia się na pograniczu Galilei i Samarii, spotyka ludzi wykluczonych i cierpiących pod wieloma względami. Mają na sobie wiele ran, których nie widać. Właśnie dlatego poza wymiarem ludzkim potrzeba tej dodatkowej obecności, która przenika nasze słabości i jest w stanie przejść przez naszą krótkowzroczność. 10 trędowatych jest całkowicie wyłączonych z życia. Przebywają poza miastem, które jest naturalną przestrzenią dialogu. Mają w sobie wielką potrzebę, by znów stać się człowiekiem w oczach tych, co są po tamtej stronie, wrócić do właściwej sobie sfery oddziaływania słowa, z której zniknęli, nie z własnej winy. Proszą z litością o chwilę zatrzymania przy nich kogoś z tego świata, kto może swobodnie podróżować i działać. Błagają o kromkę obecności, o zainteresowanie ich losem, ich trudną i bolesną historią. Oni nie mają nic do stracenia. Mogą już tylko wierzyć, tylko oczekiwać. W przedziwny sposób staja się oni oczyszczoną glebą, w którą można rzucić nadzieję. Oni w swym położeniu zaprosili nie tylko Jezusa, jako człowieka, ale zobaczyli w nim wybawcę, Boga, który może dać im wolności i zaleczyć wszystkie, rozległe rany. Ten, który przychodzi, może ich zabrać ze sobą. Dlatego znikają wszelkie przeszkody. Likwiduje je wiara, która zawsze pozwala nam widzieć więcej.
Ta historia ma jednak smutne zakończenie. Uzdrowieni trędowaci, otrzymali możliwość powrotu do świata. Porzuci jednak wyjątkowy dar obecności, jaka ich wyzwoliła. Nie byli wdzięczni. Niezwykle szybko zapomnieli o tej sile, która mogła ich wybawić nie tylko ten jeden raz. Nie znamy ich dalszych losów. Wiemy, że weszli znowu do upragnionego miasta, jednak wciąż nie potrafili nawiązać dialogu. Czas wyłączenia i odrzucenia niesamowicie ich osłabił i zepsuł. Na nowo wchodzą zatem w ograniczenia i zamknięcia. Jest jeszcze nadzieja. Ma ona konkretną twarz- Samarytanina. On jeden wraca. Pragnie trwać w tej cudownej obecności. I tylko on dowiaduje się, jakie jest prawdziwe źródło jego szczęścia.
Ile razy Ty wróciłeś po swoim oczyszczeniu, by podziękować Bogu i by trwać w jego obecności? Ile razy dziękowałeś po spowiedzi? Ile razy budziła się w sercu wdzięczność za przyjętą Komunię Świętą? Ile razy oddałeś z radością swe życie po rozwiązaniu swoich problemów i ustaniu trudności? Czy w tobie samym nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Czy powrócił choć jeden?

ks. Adam Kiermut