Eucharystia

+JHS

W polskiej pobożności są pewne „fenomeny”, które pomimo upływu lat, wciąż „żyją” i cieszą się wielkim szacunkiem wiernych. Jasna Góra, żłóbek, opłatek, rekolekcje wielkopostne, spowiedź przed Świętami Zmartwychwstania Pańskiego, a także procesja Bożego Ciała. Te „fenomeny” przyciągają do kościołów tłumy. Pomimo tego, że niektórzy prześmiewają tradycyjne praktyki, one wciąż mają się dobrze. Są „nieśmiertelne”. Niebawem sami się o tym przekonamy, gdy w „pewien” czwartek rzesze ludzi wyjdą na ulice swoich miast i wsi…

W ciągu roku liturgicznego jest jeden dzień, który w sposób szczególny przypomina nam o realnej obecności Jezusa w Eucharystii. To Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, która potocznie bywa nazywana Bożym Ciałem. Ten czwartkowy dzień kojarzy się nam z długimi, barwnymi procesjami.  Wówczas tłumy ludzi wychodzą ze swoich domów, aby zamanifestować żywą wiarę w Boga, który został z nami w darze Eucharystii. Kapłan, niosący Najświętszy Sakrament, ukazuje całemu światu największy skarb, jaki posiada Kościół. Tym skarbem jest Bóg obecny w niepozornym kawałku chleba.

Bez wątpienia Eucharystia jest czymś niezwykłym. Dzięki słowom konsekracji, które wypowiada kapłan, Jezus staje się obecny w białych hostiach na naszych ołtarzach i w tabernakulach. Nie dziwi więc fakt, że święci kapłani z wielką czcią odnosili się do tej tajemnicy. Niegdyś przełożony zapytał św. Józefa z Kupertynu: „Jak to możliwe, że odczytujesz swobodnie wszystkie teksty Mszy Świętej, a jąkasz się, wypowiadając słowa konsekracji?”. Święty odpowiedział: „Najświętsze słowa konsekracji są na moich wargach, jak gdybym połykał bardzo gorący pokarm”. Święty Proboszcz z Ars mawiał: „Bez Eucharystii nie istniałoby szczęście na ziemi, życie nasze byłoby czymś nieznośnym. Kiedy przyjmujemy Komunię, otrzymujemy radość i szczęście”.

W ostatnich latach Bóg daje nam pewne znaki, które zachęcają do pogłębienia refleksji na temat Eucharystii. Takimi znakami bez wątpienia są wydarzenia eucharystyczne, które miały miejsce w Sokółce i Legnicy. W obu przypadkach specjalnie powołane komisje lekarskie potwierdzają, że dokonało się coś, co przerasta czysto ludzkie rozumowanie. Na konsekrowanych hostiach odkryto tkankę mięśnia sercowego w stanie agonii. Te niezwykłe wydarzenia potwierdzają to, czego Kościół naucza od początku. Podczas każdej Mszy Świętej Jezus umiera z miłości do Ciebie, abyś mógł żyć pełnią życia.

Każde tego typu wydarzenie o znamionach cudu ma przynajmniej dwa cele. Potwierdza to, co jest treścią wyznawanej wiary („Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata”) oraz zachęca do odkrywania na nowo prawdy o realnej obecności Boga w Eucharystii i do życia tą prawdą w swojej codzienności. Skoro Bóg w tak małym odstępie czasu dał nam dwa wydarzenia eucharystyczne, to znaczy, że pragnie byśmy na nowo odkryli wartość i moc Eucharystii. Niestety, doświadczenie duszpasterskie pokazuje, że wielu ludzi bardzo płytko przeżywa Mszę Świętą. Może dlatego, że przywykliśmy do tego, że jest ona tak łatwo dostępna. Mamy wiele kościołów, wielu kapłanów, wiele kaplic adoracji. Dzięki Bogu, że tak jest, ale z drugiej strony ta obfitość może sprawić, że „oswajamy się” z Eucharystią, która zajmuje przecież wyjątkowe miejsce jako „sakrament sakramentów”, a „wszystkie inne sakramenty są skierowane do niej jak do swego celu” (KKK 1211). Uroczystość Bożego Ciała i nasz udział w procesji eucharystycznej mogą być dobrym impulsem do medytacji nad tajemnicą Eucharystii.

Ten sam Jezus, który dwa tysiące lat temu przemierzał Ziemię Świętą, jest realnie obecny w darze Eucharystii. Jak to możliwe? – pytał uczony pewnego misjonarza – że chleb i wino stają się Ciałem i Krwią Chrystusa? Biskup odpowiedział: Kiedy się urodziłeś, byłeś mały, potem urosłeś, ponieważ twój organizm spożywany pokarm przemienił w ciało i krew. Jeśli organizm człowieka jest zdolny przemienić chleb i wino w ciało i krew, o ileż łatwiej może tego dokonać Bóg. Uczony zapytał jeszcze: Czy jest możliwe, że w tak małej hostii może być obecny cały Jezus? Biskup wyjaśnił: Popatrz na pejzaż, jaki widzisz przed sobą i pomyśl, jak małe jest twoje oko w porównaniu z nim. A jednak w tym twoim małym oku znajduje się obraz rozległego pejzażu. Czy Bóg nie może uczynić rzeczywistym w swojej Osobie tego, co w nas jest tylko obrazem? Wtedy uczony zadał jeszcze jedno pytanie: Czy to samo Ciało może być obecne we wszystkich waszych kościołach i we wszystkich konsekrowanych Hostiach? Biskup odpowiedział: U Boga nie ma nic niemożliwego i ta odpowiedź mogłaby wystarczyć. Lecz również i przyroda odpowiada na to pytanie. Oto lustro, rzuć je na ziemię i rozbij na kawałki, a każdy kawałek odbijać będzie ten sam obraz, który ukazywało całe lustro. W podobny sposób ten sam Jezus jest obecny nie w obrazie, ale w rzeczywistości, w każdej konsekrowanej Hostii. On naprawdę znajduje się w każdej z nich.

          Ostatnio na jednym z katolickich portali przeczytałem szokujący artykuł o tym, że na jednej z internetowych aukcji ktoś wystawił na sprzedaż konsekrowane hostie. Bulwersujące! Jednak… to nie są żarty. Jakiś czas temu pomagałem pewnemu człowiekowi wrócić na łono Kościoła. Dopuścił się on strasznego grzechu. Przestał szanować to, co święte. Był uzależniony od substancji psychoaktywnych i alkoholu. Mieszkał w kraju, w którym wiara katolicka praktycznie wymarła… Nieliczne kościoły, nieliczni kapłani i garstka wiernych, jednak… prężnie działające sekty satanistyczne, które chętnie „skupują” konsekrowane hostie i doprowadzają do świętokradztwa. Ów człowiek, przymuszony do zaspokojenia swojego głodu narkotycznego oraz do opłaty za czynsz, posunął się do bestialskiego czynu. Wykradł dwie konsekrowane hostie, za które miał otrzymać określoną ilość pieniędzy. Było to jednak za mało. Aby pokryć cały dług, musiał mieć trzy. Nie myśląc zbyt długo, kupił zwykłą hostię w sklepie z dewocjonaliami. Dodał ją do „pakietu” i udał się w miejsce, w którym miało dojść do niecnej transakcji. Gdy zainteresowana kupnem osoba zobaczyła trzy hostię, powiedziała: Poczekaj tutaj chwilę, ja wyjdę na zaplecze i tam sprawdzę ten towar. Po chwili mężczyzna wrócił, był bardzo zdenerwowany. Krzyczał, bluzgał i miał wiele pretensji: Jak śmiesz mnie oszukiwać! Dwie hostie są prawdziwe, ale ta trzecia to zwykły opłatek! Wynoś się stąd oszuście!. To wydarzenie okazało się przełomowe w życiu zagubionego człowieka. Uświadomił sobie, że naprawdę jest różnica między hostią konsekrowaną przez kapłana a zwykłą… Zaczął myśleć i zastanawiać się nad wiarą. Po pewnym czasie zdecydował się pójść do kapłana i o wszystkim opowiedzieć. Ostatecznie wyspowiadał się i zaczął gorliwie praktykować. Niebawem wrócił do Polski. Od wspomnianej spowiedzi po dziś dzień – w ramach swojej ekspiacji – przez godzinę adoruje Najświętszy Sakrament. Dba o to, by trwać w stanie łaski i świadczy o realnej obecności Jezusa w Eucharystii – spotkaniu Miłości.

Tym spotkaniem można się zachwycać bez końca… Warto jednak przypomnieć sobie kilka istotnych kwestii, które – głęboko wierzę – wzbudzą pragnienie częstszego spotkania z żywym Bogiem, najpełniej obecnym w Eucharystii.

Podczas każdej Mszy Świętej kapłan, który rozpoczyna celebrację, całuje ołtarz, czyni znak krzyża i rozkładając ręce, mówi: Pan z Wami. Te trzy symboliczne gesty wyrażają wielką miłość Boga.

Pocałunek jest obrazem intymności. Wyraża nasz szacunek i nasze przywiązanie. Nie całujemy „byle kogo”. Kapłan, składający pocałunek na ołtarzu, przypomina nam, że właśnie zaczyna się czas, w którym to Jezus chce złożyć na tobie pocałunek Miłości. Chce ucałować szczególnie te miejsca, w których panują: mrok, lęk, strach i trwoga. Nie jesteś dla Boga kimś anonimowym, jesteś Jego przyjacielem. Ona dobrze cię zna i nieustannie zachwyca się tobą.

Znak krzyża przypomina nam, że na Golgocie Jezus dokonał największego aktu miłości, oddał życie za swoich przyjaciół i nieprzyjaciół. Ten znak, rozpoczynający Mszę Świętą, ukazuje, że za chwilę ofiara Chrystusa stanie się realnie obecna. Nieraz tłumaczę dzieciom przygotowującym się do Pierwszej Komunii Świętej, że Msza Święta jest niczym wehikuł czasu, który przenosi nas na Kalwarię. Stojąc w kościelnych ławkach, tak naprawdę stoimy przed Chrystusem, który oddaje swoje życie za grzechy świata.

Rozłożone ręce kapłana ukazują pragnienie Boga, który chce każdego uczestnika Mszy Świętej przytulić do siebie. Nieraz można zauważyć, jak rozpłakane dziecko rzuca się w ramiona ojca. Tam słyszy słowa: Nie bój się, jestem przy Tobie. Podobnie Bóg podczas każdej Eucharystii tuli cię do swojego serca i zapewnia o swojej obecności. Nawet jeśli przeżywasz życiową burzę, On jest, czuwa i nie pozwoli, by stała ci się krzywda.

Pamiętam świadectwo pewnego chłopaka, który po wielu latach powrócił do Kościoła. Prze gro swojego życia zajmował się rabunkami, szydził z wiary i Boga. Jednak pewnego razu trafił na spotkanie modlitewne. Trwała adoracja Najświętszego Sakramentu. Chłopak od niechcenia usiadł w ławce i w pewnym momencie poczuł jak z monstrancji wychodzi jakaś niezwykła siła. Zrozumiał, że ten biały opłatek to coś więcej niż chleb… Zapragnął spowiedzi. Przystąpił do sakramentu pokuty i pojednania po wielu latach…Po upływie kilku miesięcy wpadł jednak w kryzys. Postanowił wrócić do swojego starego życia. Był gotowy odświeżyć stare znajomości i powrócić w ciemność grzechu. Idąc na spotkanie ze swoimi kumplami, zauważył kościół. Usłyszał śpiew, trwała Msza Święta… Wszedł do niepozornej świątyni i od razu natknął się na konfesjonał. Podszedł do kapłana i skorzystał ze spowiedzi. Przyjął Komunię Świętą i wrócił do swojego domu. Dał Bogu jeszcze jedną szansę… W tym czasie jego siostra obchodziła urodziny. Nie miał ochoty na zabawę, ale jak tylko przekroczył próg mieszkania, został poproszony do tańca (przez swoją siostrę). Nie chciał w tak ważnym dniu sprawić jej przykrości. Pomimo niechęci przyjął zaproszenie i wyszedł na parkiet. W pewnym momencie siostra zaczęła się bardzo dziwnie zachowywać. Miał wrażenie, że mdleje, traci świadomość i nienaturalnie wtula się w niego. Od razu pomyślał, że brała jakieś narkotyki albo jest pijana… Wziął ją na ramiona i wyniósł z pokoju. W ustronnym miejscu próbował doprowadzić ją do „normalności”. Już chciał dzwonić na pogotowie, lecz ona powiedział: Nie potrzebuję lekarza, jestem trzeźwa, nic nie brałam. Wydarzyło się coś niezwykłego. Gdy tańczyliśmy, poczułam, jak z twojego serca wychodzi jakaś dziwna moc. To było tak piękne, że straciłam przytomność, a jednocześnie chciałam wejść w twoje serce, bo tam znajdowało się źródło tego dobra. Nie wiem, co się wydarzyło, ale czułam w tobie coś tak pięknego, że chciałam w to wejść. Wówczas chłopak wyjaśnił, że przed chwilą był u spowiedzi i przyjął Komunię Świętą. Podczas Mszy Świętej kapłan mówił, że każdy, kto przyjmuje Jezusa, staje się żywą monstrancją. Po tym doświadczeniu siostra wspomnianego chłopaka zapragnęła spowiedzi i Eucharystii.

Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa przypomina, że Bóg jest ze swoim ludem. Jest obecny w Kościele, jest realnie obecny w Eucharystii. Procesja Bożego Ciała jest niezwykłą okazją, aby po raz kolejny pokazać całemu światu, że jest taka Miłość, której nikt nie jest w stanie zabić. Ona wciąż zmartwychwstaje… Może warto zatrzymać się nad tą prawdą i na nowo odkryć moc Eucharystii? Powodzenia!

Zazdrościcie – mówił św. Jan Chryzostom – kobiecie, która dotknęła szaty Jezusa, grzesznicy, która łzami myła Jego stopy; kobietom z Galilei, które miały szczęście chodzić za Nim w czasie Jego wędrówek, apostołom i uczniom, z którymi poufnie rozmawiał; ludziom tamtych czasów, którzy słuchali łaskawych i zbawiennych słów, jakie wychodziły z Jego ust. Nazywacie szczęśliwymi tych, którzy Go widzieli… A zatem zbliżcie się do ołtarza i zobaczcie Go, dotkniecie, obsypiecie świętymi pocałunkami, zrosicie Jego stopy waszymi łzami, będziecie Go nosić w sobie jak Najświętsza Maryja Pana.

ks. Kamil Dąbrowski