Bieda i bogactwo
Jezus, wychodząc z Kafarnaum, ujrzał człowieka imieniem Mateusz, siedzącego na komorze celnej, i rzekł do niego: «Pójdź za Mną!» A on wstał i poszedł za Nim. Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i zasiadło wraz z Jezusem i Jego uczniami. Widząc to, faryzeusze mówili do Jego uczniów: «Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?» On, usłyszawszy to, rzekł: «Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: „Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary”. Bo nie przyszedłem, aby powołać sprawiedliwych, ale grzeszników».(Mt 9, 9-13)
Gdy na kazaniu dla dzieci dyskutowaliśmy na temat tego fragmentu Ewangelii zadałem najmłodszym słuchaczom zebranym przed ołtarzem pytanie, które wydawało mi się nieco za trudne. Zaryzykowałem. Dlaczego ludzie, którzy mają bardzo dużo pieniędzy nie zawsze są szczęśliwi? Śmiałość i mądrość dzieci zaskoczyła nie tylko mnie ale i wielu zebranych na mszy wiernych. Wielu dorosłym otworzyły się oczy gdy słuchali kolejnych odpowiedzi najmłodszych uczestników Mszy świętej. Były one bardzo celne: bo ludzie bogaci są skąpi, myślą że mogą mieć wszystko, nikt ich nie lubi, nie potrafią się dzielić z nikim…
Rzeczywiście bywa, że ci, którzy są zabezpieczeni po ludzku i tylko w ten sposób, bardzo szybko zostają brutalnie odarci ze złudzeń. Niemal na koniec, gdy Jezus wraz uczniami opuszczali Kafarnaum wzrok Nauczyciela dostrzegł kogoś, kto był w gruncie rzeczy bardzo biedny… bo miał przy sobie tylko pieniądze. Dramat tej ewangelicznej sceny oddał w wyjątkowy sposób wielki malarz włoski, Caravaggio. Lewi (Mateusz), który przebywa w izbie celników jest otoczony dużo starszymi urzędnikami, którzy zapewne wprowadzili go w świat w którym nie da się przeżyć gdy jesteśmy uczciwi. Dostępność wielkich pieniędzy, ochrona prawna ich stanowiska sprawiała, że nie powiększał się wcale obszar ich szczęścia. Przeciwnie. Artysta ujął ten stan jako wielką ciemność. Wiązka światła, jaka wraz z wejściem Jezusa pada na młodego celnika jest niemal zupełnie nie zauważona przez jego wspólników. To światło prawdy, które sięga młodzieńca sprawia, że podejmuje on spontaniczną decyzję. Na wezwanie Jezusa wstał i wyszedł, by pójść tam gdzie wyruszy Pan.
Gdy św. Paweł opisuje w Liście do Rzymian przypadek wiary Abrahama, podkreśla, to co jest pewnym paradoksem natury. Ciało jego i Sary są już niemal obumarłe na skutek ich starości. Mało kto wierzyłby, że w takim stanie staną się oni spadkobiercami wielkich obietnic. Bóg do ostatniej chwili może sprawić, że ożyje w nas wszystko co posiadamy, bo jego plan jest zawsze wyrazem nieśmiertelnej miłości do nas i pomaga nam do niej zmierzać.
Mateusz dopiero teraz zrozumiał, że i on choć obracał wielkimi kwotami i miał wielkie możliwości samorealizacji, w gruncie rzeczy był zupełnie sam. Dobra materialne nie były czymś z czym mógł on wejść w dialog. Jego bożki były zawsze głuche na jego ciche wołanie.
Gdy Mistrz tłumaczy się z powołania Lewiego oraz z tego, że za nim poszło wielu grzeszników. Dlaczego oni tu są? Jaki jest powód takiego spoufalania się mądrego człowieka z tymi, którzy nie mieli dobrej opinii. Zaprosić kogoś do stołu w czasach Jezusa oznaczało jest się w bliskich stosunkach z kimś z kim dzieli się posiłek. Więcej znaczy miłosierdzie niż ofiara… to odpowiedź Nauczyciela. Dla Żydów doskonale znane były meandry rytualne ofiar, jakie składano by przebłagać Boga. Wśród nich istniała ofiara całopalna (hebr. ’Ola). Kosztowała ona człowieka najwięcej, gdyż polegała na przebłaganiu Boga za pomocą zwierzęcia, które w całości należało spalić na ołtarzu. Poza popiołem nic z niego nie zostawało.
Czy coś ci to przypomina? W pewnym momencie Bóg ustami proroków wypowiada się wprost: mam dość! Wasze ofiary nic nie dają, bo wy nie jesteście choć odrobinę lepsi. My także możemy stać się dzisiaj adresatami tych słów. Również dzisiaj wielu ludzi spala się na popiół dla jakiś idei, w pracy, w treningu, rozwoju, nie widząc jednocześnie, że nie tego wymaga od nas Bóg. Gdy nasze drogi radykalnie się rozmijają nigdy nie dotkniemy szczęścia. Poświęcenie Bogu lub drugiemu człowiekowi pieniędzy, czasu, chęci, miłości czy talentów może nas ogołocić i oszpecić jeśli nie połączymy naszych działań z miłością.
Gdy umiesz się zatrzymać nad problemem drugiego człowieka znaczy to, że naprawdę zrozumiałeś co jest jednym skarbem, który jest w stanie nakarmić nasze serce.