Syn…

Zbliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie: „Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi”. Opowiedział im wtedy następującą przypowieść…

(Łk 15,1-32)


Przychodzą do Jezusa powszechnie znienawidzeni celnicy oraz grzesznicy.  Patrząc na to w sercu wzgardzili nimi faryzeusze i uczeni w Piśmie. Szemrają i odrzucają jego i ich obecność.

Jezus nie pozostawia wątpliwości- trzy przypowieści, jakie nam pozostawia to po trzykroć dane zapewnienie, że Bóg o każdego z nas walczy i że nikt z jego spojrzenia miłości nie jest wykluczony. Najgłębszy i najbardziej rozbudowany jest obraz miłosiernego ojca.

Dwa środowiska, które teraz stanowią bezpośrednie otoczenie Nauczyciela, przybierają postać  jego dwóch synów. Tych dwóch synów to tak naprawdę dwa różne spojrzenia na miłość Boga.

Większość z nas zawsze skupia się na losie młodszego syna, który po przeżyciu traumy samotności, poraniony grzechem wraca do domu ojca. Może dlatego, że lubimy happy endy. To obraz ludzi, może odrzuconych przez świat, potępionych i zapomnianych ale zawsze oczekiwanych przez miłość Boga. On chce ucztować, wchodzić nieustannie we wspólnotę z tymi, którzy są słabi, zepchnięci na margines, na peryferie prawdziwego życia- często przez błędne wybory, zapomnienie i ignorancję. Młodszy syn odszedł dlatego, że zwątpił w to, że miłość ojca jest jego największym skarbem, który nigdy się nie wyczerpie, w przeciwieństwie do majątku, który szybko zniknął mu z oczu.

A co z tym synem, który przecież pozostał przy ojcu? Jak spojrzeć na jego postawę? Czy jest ona lepszym wyborem i mądrzejszym typem relacji z Bogiem?

Chwila miłosierdzia, zwycięstwo miłości, jakie streszcza się w wyjątkowym zaproszeniu marnotrawnego syna do domu, budzi gniew starszego syna. On był według prawa pierwszy do spadku po ojcu. Mógł liczyć bez wysiłku na większe przywileje. Gdy widzi uroczysty orszak, słyszy muzykę i głosy, jakie dobiegają z domu, nie ma w sobie radości. To szczęście ojca i współbiesiadników jest jak światło nieba, które rozświetla wszelkie mroki pogubionych ludzkich serc. Starszy syn pozostaje w ciemności. Światło go boleśnie oślepia. Będąc na polu nawet po rozmowie z ojcem nie chce wejść na świąteczną ucztę. Zostaje na polu, bo jest bardziej z nim związany niż z ojcem. Bardziej trzyma się przywileju, majątku i obiecanych korzyści niż więzi rodzinnych. Miał on również za nic miłość braterską. W gruncie rzeczy może nawet ucieszył się tym, że brat odchodzi. Z pola widzenia znika bowiem potencjalny konkurent na schedę po ojcu. Będąc ciągle przy domu, widząc go i doświadczając wielkiego dobra w swoim sercu karmił egoizm, wielką pychę i zawiść. To wielkie pole po jakim chodził było skazane na nieurodzaj, nie mogło go ucieszyć. Starszy syn podobnie jak Kain chodzi z twarzą ponurą. Daleki jest od szczęścia, nie przeczuwa go choć ma je tak blisko, na wyciągnięcie ręki.

Ojciec z przypowieści podobny jest do Boga, który rozmawia z Kainem: Dlaczego jesteś smutny i dlaczego twarz twoja jest ponura? Przecież gdybyś postępował dobrze, miałbyś twarz pogodną; jeżeli zaś nie będziesz dobrze postępował, grzech leży u wrót i czyha na ciebie, a przecież ty masz nad nim panować.

Starszy syn w swym sercu uśmiercił swego brata podobnie jak Kain, wymazał go z pamięci. Nigdy nie dałby mu już szansy na powrót.

Spójrz. ile masz w sobie odcieni tego wyjątkowo przygnębiającego mroku. Ile Ci na co dzień brakuje zaufania Bogu, radości z tego, że on jest a nie z tego, że coś może Ci dać. A może też będąc przy nim, działając we wspólnotach czy uchodząc w swoim środowisku za głęboko wierzącego nie masz z Bogiem silnej, osobistej relacji? Czy jesteś wraz Bogiem w codzienności po stronie tych co grzeszą, odchodzą i upadają? Czy walczysz o nich i czy cieszysz się ich powrotem? Czy nie jest Ci obojętne, że ludzie wokół Ciebie bardziej kochają pieniądze, rozrywkę i karierę niż własną żonę i dzieci? Nie daj się uśpić tym, że fizycznie jesteś blisko Boga i jego spraw! Z odwagą zaglądaj w serce, które powie Ci prawdę o tym, na czym dziś stoisz i za czym gonisz.

Pamiętaj, że Bóg będąc miłosierny do miłosierdzia również zaprasza. Nieumiejętnych pouczaj, wątpiącym dobrze doradzaj, znoś cierpliwie krzywdy, daruj chętnie wszelkie urazy…

Żyj miłosierdziem Ojca. Myśl o nim. Szukaj go. Bądź jak eucharystyczny chleb- dobry, gościnny, oczekuj stale na braci. Dawaj ale i sam bierz nadzieję i radość powrotu dla słabych i grzesznych.

ks. Adam Kiermut